"Przygody Franka Karierowicza" odc. 34 - niespodziewany wyjazd Kasi

(fot. ikp)

Donosy, 5-06-2018

odcinek 34 - niespodziewany wyjazd Kasi

     Po zajechaniu na miejsce jak zwykle szedł koło domu Kasi powiedzieć jej, że przyjechał i przyjdzie wieczorem, ale Kasi w domu nie zastał. Byli tylko jej rodzice, którzy krzątali się gdzieś w obejściach gospodarskich. Jeszcze nie zdążył zapytać się o Kasię, usłyszał, że jej w domu nie ma i tak dokładnie nie wiedzą kiedy wróci bo pojechała do rodziny. Bliższych szczegółów nie powiedzieli i na pytanie, czy będzie wieczorem odpowiedzieli, że raczej nie. Pomimo wszystko ja przyjdę, bo może jednak do wieczora wróci. I poszedł do swoich rodziców, może mają coś pilnego do zrobienia, to by im pomógł zanim noc nastanie. Rodzice Kasi bardzo dobrze wiedzieli, że dzisiaj, ani nawet jutro jej nie będzie, ale nie spodziewając się Franka nie wiedzieli jak mają się zachować. Najlepiej jednak było by, gdyby powiedzieli prawdę. Franek zdziwiony, że Kasi nie zastał w domu powiedział, że zajrzy wieczorem i poszedł jak nie pyszny do domu rodziców.

     Tam wziął się za robotę, której w gospodarstwie rodzinnym nie brakowało i rozmyślał co jest grane? Musiał ten wyjazd nastąpić szybko, bo nie powiadomiła go listownie. Nawet po wyjeździe lub przed samym wyjazdem mogła napisać, to kiedyś by do Franka doszedł, a tu nic, ani słowa.

autobus "Jelcz" (fot. pl.wikipedia.org)

     Gdy zaczęło się zmierzchać powiedział: dość tej roboty i poszedł do domu, gdzie się umył, włożył lepsze ubranie i poszedł do Kasi mając nadzieję, że może na tę porę wróciła i czeka na niego w domu z pachnącą herbatką. Ale nic z tego. Kasi w domu nie było, więc postanowił wyciągnąć coś na ten temat od jej rodziców. Chociaż już było chłodno usiedli przed domem na ławeczce i rozmawiali. Nic się złego nie stało mówiła matka Kasi.

Po prostu przyjechał kuzyn, trochę w odwiedziny, a trochę miał też do załatwienia jakieś urzędowe sprawy. Kuzyn pochodzi z tych stron. Wyjechał do Opola zaraz po wojnie, tam zamieszkuje z rodziną, jest krawcem i ma dość duży dobrze prosperujący zakład krawiecki. Jest on już w wieku sześćdziesięciu pięciu lat i za długo tego zakładu nie poprowadzi. Zaproponował Kasi żeby z nim pojechała, to zwiedzi kawałek Polski, a skoro potrafi szyć, to może w warsztacie by coś pomogła, a przy okazji zarobiła by trochę pieniędzy, które na pewno jej się przydadzą.

Kasia jak to usłyszała o mało do góry nie podskoczyła z radości, bo przecież poza miasteczkiem powiatowym, to nigdzie dalej nie była, a jak usłyszała o szyciu, to aż z radości wujka w rękę pocałowała. Ponadto powiedział, że o pieniądze na podróż niech się nie martwią, bo on to wszystko pokryje. Takie dogodne warunki, to jak tu jej nie pozwolić jechać?
Powiedzieli rodzice. Obserwowała tylko wujka czy on to na serio mówi, czy żartuje, bo warunki były takie dobre, że nie bardzo wierzyli żeby były prawdziwe. O tobie Franuś też myślała, ale przez te dwa tygodnie musicie się obejść bez siebie, a przecież bywało, że ty nawet przez trzy tygodnie nie przyjeżdżałeś i nic złego się nie stało, mówiła matka Kasi.

     Pogadali i Franek poszedł w kierunku domu, ale do domu tak szybko nie doszedł. Idąc rozmyślał, że źle się stało, że ukradli mu w Krakowie pieniądze, ale dobrze się stało, że pierścionka nie kupił, bo wtedy to chyba by mu serce pękło, gdyby przyjechał z pierścionkiem na zaręczyny, a narzeczonej nie ma. Był tak załamany, że zamiast do domu poszedł do wiejskiego sklepu, który był jeszcze otwarty. A tam jak zwykle stali bywalcy, starsi i młodsi, była sobota więc raczyli się procentami, którymi poczęstowali Franka. I ku zdziwieniu wszystkich Franek nie odmówił, tylko wychylił jednym tchem pół szklanki czystej wódki. Wszyscy się zdziwili, bo przecież Franek wódki ni pijał, a tu naraz pół szklany, to już jest "kupiony", mówili. I tak też było. Nie namyślając się kupił pół litra czystej i częstował znajomych pijaczków i tych, którzy rzadko pili też. Potem kupił drugą i trzecią butelkę, a dalej to już nic nie pamiętał. Ile tych butelek kupił nie wie. Wie tylko tyle, że obudził się w domu na łóżku rozebrany i przykryty pierzyną z bólem głowy i ogromnym kacem.

pijany facet (fot. hej.mielec.pl)

     Starał się przypomnieć co to wczoraj było ale pamiętał tylko tyle, że był w sklepie, a raczej obok sklepu, gdzie znajomi poczęstowali go wódką, a potem już nic nie pamiętał. Rodzice powiedzieli mu tylko, że przyprowadzili go koledzy pijanego jak bela. Kiedy Franek zajrzał do kieszeni, gdzie powinny być pieniądze, było ich niewiele. Wtedy zrozumiał, że to za jego ciężko wypracowany grosz popijali wczorajszego dnia koledzy.

     Co się stało, to się nie odstanie, chciał się jakoś wziąć w garść, ale nie mógł. Był tak słaby, że musiał się z powrotem położyć do łóżka. Nie jadł nic, a tylko wodę pił i pił. Napij się Franek gorącej herbaty, trochę mocniejszej, to może trochę wzmocniejesz, bo widzę, że jesteś blady jak ta ściana w tym pokoju powiedziała matka przynosząc mu spory kubek bardziej posłodzonej herbaty. My idziemy z ojcem do kościoła, a ty leż, żebyś chociaż po południu mógł wrócić do Huty. Mamo, proszę cię abyś zwróciła uwagę, czy może Kasia będzie w kościele. Kasia chodzi na sumę, a ja idę na mszę, ale ty po tej pijatyce nawet orientację w czasie straciłeś. I wtedy zaczęła się reprymenda, żeby wbić Frankowi do głowy, że alkohol to zguba ludzkości i w ten sposób żadnego smutku nie ukoi, natomiast po wytrzeźwieniu może on powrócić ze zdwojoną siłą. Myślisz, że jak będziesz pił, to Kaśka cię nie porzuci. Tym bardziej, bo która dziewczyna chciała by mieć pijaka za męża. Przemyśl to Franek i weź sobie do serca, że wódka jeszcze nikomu na dobre nie wyszła. Kasia jakby cię miała porzucić, to choćbyś beczkę wódki wypił, to i tak cię porzuci, a jak wróci i dowie się, że tak się schlałeś, to myślisz, że cię pochwali. Oj Franek, Franek powiedziała i poszła. Mamo, może jak będziesz wracać z kościoła, to ona na sumę pójdzie, to zwróć na nią uwagę. Nie czekając odpowiedzi położył się na łóżku i oczy zatopił w suficie. Trzeba, to jakoś przeżyć, westchnął i po południu jechać, bo jutro na godzinę szóstą ma być w pracy.

     Matka z ojcem wrócili z kościoła i Kasi nigdzie nie widzieli. Nawet jej specjalnie nie wypatrywali, bo już wiedzieli, że pojechała na dwa tygodnie, to się przecież nagle nie zjawi. Matka ugotowała obiad, ale Frankowi nawet się o jedzeniu nie śniło, zjadł trochę rosołu, który matka specjalnie dla niego ugotowała i śpi dalej. Minęło południe i popołudnie mija, a on w ogóle nie myśli wstawać, a o jeździe to już nie ma mowy. Pojadę jutro pomyślał, jak nie pójdę jeden dzień do pracy, to się huta nie zawali. Do tej pory przez cały okres jego pracy, nie opuścił żadnego dnia, to zapewne zastosują wobec niego taryfę ulgową. Ale czy tak będzie? Zobaczymy.

     Franek przespał całą noc, na drugi dzień wstał wcześnie całkiem inny i byłby może jeszcze spał, ale zachciało mu się jeść. Poszedł zatem do kuchni, znalazł resztki z wczorajszego obiadu, które podgrzał na kuchence elektrycznej i coś tam jeszcze do tego, napił się gorącej herbaty i poszedł do owiec usunąć resztę obornika, którego nie zdążył w sobotę. Przyjrzał się tak na spokojnie tym owcom i coś mu się one nie podobały. Jeszcze tak niedawno były takie czyściutkie, gładkie, wełna, aż lśniła na nich, a teraz jakieś inne, brudne, wełna pokudłacona. Coś tu nie jest za dobrze.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Niespodziewany wyjazd Kasi

Kiedy Franek przyszedł do Kasi usłyszał, że wyjechała.
Tak zwyczajnie bez żadnej zapowiedzi.
Wyjeżdżając wcale się nie spodziewała,
Że on w tak krótkim czasie jej dom odwiedzi.

Franek nie mógł zrozumieć tej wiadomości.
Jak mogła wyjechać zostawiając go na lodzie?
Jak oni oboje będą żyć w przyszłości?
Okłamując się, nie będą mogli żyć w zgodzie.

Aby ukoić ból poszedł do sklepu wiejskiego
Szukać rozwiązania tego co go spotkało.
Tam spotkał kolegę dobrze podchmielonego,
A dalej za sklepem całe towarzystwo chlało.

Przyjęli go z otwartymi jabłcokami,
Licząc na to, że Franek się zrewanżuje.
Pomyślał, że będzie pił z wiejskimi pijakami
Dokąd wyraźnej ulgi nie poczuje.

I rzeczywiście po kilku butelkach, które zakupił
I ciężko zarobionymi pieniędzmi zapłacił
Nie przyzwyczajony do wódki szybko się upił
I w pewnym momencie przytomność stracił.

Obudził się dopiero w domu.
Pomogli mu przy tym koledzy ze wsi,
Którzy wieczorem, po kryjomu
We czterech pijanego Franka zanieśli.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 2 maja 2018

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/franek/20180605niespodziewany34/art.php