"Przygody Franka Karierowicza" odc. 33 - nieudany zakup pierścionka

(fot. ikp)

Donosy, 16-05-2018

odcinek 33 - nieudany zakup pierścionka

     Kiedy Franek dotarł do swojego mieszkania i wreszcie położył się do łóżka, rozmyślając doszedł do wniosku, że jest już dojrzałym mężczyzną i czas byłby najwyższy zmienić swój stan cywilny i pojąć swoją ukochaną Kasię za żonę. Miał trochę odłożonych pieniędzy więc postanowił kupić pierścionek i przy najbliższych odwiedzinach jej się oświadczyć, a może nawet w przybliżeniu ustalić datę ślubu. Z tymi myślami chodził do pracy i po pracy, a nawet zwierzył się Januszowi z którym razem mieszkali w hotelu, który był żonaty od kilku lat.

     Janusz propozycję Franka poparł, a nawet powiedział mu kilka słów pouczenia. Franek, jeśli masz ładną dziewczynę, miłą, nie jest jakąś latawicą i kochacie się wzajemnie, to się żeń póki jeszcze nie jest za późno. Na co będziesz czekał, aż ktoś sprzątnie ci ją z przed nosa, bo dziewczyna latami nie będzie czekać, a chłopaków nie brakuje. Ja się ożeniłem kilka lat temu i nie żałuję. Brakuje nam jedynie wygodnego mieszkania, bo to w którym mieszkamy jest trochę za ciasne, ale mam nadzieję, że i to kiedyś osiągniemy.

(fot. sklep.jubilerski.pl)

     Tak podbudowany Franek chodził do pracy z podniesionym czołem, bo wreszcie był zdecydowany na zaręczenie się z Kasią i a w niedalekiej przyszłości zawarcie związku małżeńskiego. Upłynęło jednak sporo czasu zanim postanowił wybrać się do Krakowa po zakup pierścionka. W Nowej Hucie za wiele sklepów jubilerskich nie było, w tych w których był nie było takiego pierścionka, który by mu się spodobał i Kasi też. Aby mógł pojechać do Krakowa musiał mieć trochę czasu, a to zależało od zmiany na jaką pracuje. W takim celu najlepsza byłaby zmiana nocna. Sklepy w Krakowie otwierają od godziny jedenastej, więc, gdy przyjedzie z pracy na godzinę siódmą, może położyć się spać i pospać do godziny trzynastej, iść na stołówkę, zjeść obiad i pojechać do Krakowa, a tam miałby czas do godziny osiemnastej, o której to sklepy zamykają. Jak pomyślał, tak też zrobił.

     Pewnego dnia wziął ze sobą odpowiednią ilość pieniędzy, nie za dużo, ale taką aby mu wystarczyła, ponieważ orientował się ile taki zakup może kosztować i wybrał się po niecodzienny zakup do Krakowa. Z Nowej Huty do Krakowa było około siedem kilometrów. Najprościej było pojechać tramwajem i tak zrobił Franek. Wsiadł do tramwaju i za jedyne pięćdziesiąt groszy dojechał do ronda mogilskiego. Tam niestety musiał się przesiąść, zabulić drugie pięćdziesiąt groszy i dojechać w okolice dworca kolejowego, a stamtąd na młodych jeszcze nogach na ulicę Floriańską. Stamtąd w zasięgu ręki miał rynek główny, rynek mały i wszystkie najgłówniejsze ulice odchodzące od rynku głównego. Na nich było najwięcej sklepów różnej branży.

     Chodzi Franek tymi ulicami, zagląda do każdego sklepu jubilerskiego i nie może spotkać takiego pierścionka, który by mu odpowiadał. Jak jest ładny i Kasi też by się zapewne spodobał, bo wiedział z jakiego może być zadowolona, to albo za duży, albo za mały albo cena za wysoka, nie na jego kieszeń. Czasu miał dość dużo, a do załatwienia tylko kupno pierścionka, więc się nie spieszył, oglądał nie tylko pierścionki, ale gapił się na wszystko, co tylko było w zasięgu jego wzroku. Aż w pewnym niewielkim sklepiku jest, omal nie krzyknął z radości bo już na pierwszy rzut oka wydawało mu się, że to jest to czego poszukiwał. Cena odpowiadała, więc poprosił piękną panią, która obsługiwała klientów, czy może mu ten cudny pierścionek pokazać. Ależ oczywiście odpowiedziała pani, podając mu do ręki. Obejrzał ze wszystkich stron, sprawdził rozmiar i zdecydował się go kupić prosząc ekspedientkę o zapakowanie.

     Chociaż wiedział ile ma zapłacić, bo cena była, aż nadto wyrazista, zapytał ile płacę i sięgnął do kieszeni po pieniądze. A tam pustka, nie ma pieniędzy, szuka po wszystkich kieszeniach, nie ma. Momentalnie strumień gorąca uderzył mu do głowy, serce zaczęło walić jak oszalałe, sprzedawczyni patrzy na niego i pyta co się dzieje? Nic, nic wybełkotał Franek, ale przecież musiał powiedzieć, bo pierścionek przygotowany do sprzedaży, a on nie płaci. Wreszcie powiedział: zgubiłem pieniądze, albo mi je ukradli. Zdarza się, powiedziała pani zabierając pierścionek i położyła go w gablocie, tam gdzie jest jego miejsce. Powiedziała również, żeby zgłosił kradzież na milicję, ale Franek o milicji nawet słyszeć nie chciał, bo i tak nie znajdą. Ich szukanie utraconych w ten sposób pieniędzy będzie jak szukanie wiatru w polu. Przepraszał na wszystkie sposoby, ale musiał wyjść, aby nie przeszkadzać, bo w sklepie gromadzili się klienci w celu dokonania zakupów.

Opole główne (fot. znanenieznane.pl)

     Franek na chwiejących się nogach wyszedł na ulicę, wkłada co chwilę rękę do tej kieszeni, gdzie powinny być pieniądze jakby z nie dowierzeniem, że ich tam nie ma i nic. Jak nie było tak nie ma. Tylko odpięty guzik do tylnej kieszeni spodni świadczył, że pieniądze stały się łupem złodziei. Tak idąc zobaczył szyld APTEKA, wszedł tam i poprosił coś na uspokojenie. Zaraz dalej sprzedawano wodę z saturatora, poprosił o szklaneczkę bez soku i popił jedną pastylkę zakupioną w aptece. Na szczęście miał trochę drobnego bilonu luzem w bocznej kieszeni spodni i to co ocalało wystarczyło na zakup pastylek, wody i na bilet, aby mógł dojechać do mieszkania. Zanim doszedł do tramwaju, pastylka już zaczęła działać i kiedy nim jechał, był już całkiem spokojny.

     To nie znaczy, że nie myślał co dalej. Czy jechać na następny dzień i kupić upatrzony pierścionek, jeśli jeszcze będzie, czy zrezygnować przynajmniej na jakiś czas z zaręczyn? Gdy wyjeżdżał do Krakowa planował sobie, że po powrocie jeszcze trochę się prześpi bo na godzinę dwudziestą drugą pojedzie do pracy. Ale gdzie tam po przyjeździe o spaniu nawet nie pomyślał, bo ciągle chodziły mu po głowie myśli jak to mogło się stać, że nic nie czuł i nadal myślał co zrobić z zaręczynami, czy powiedzieć o tym Kasi, czy powiedzieć rodzicom? Wreszcie postanowił, że o tym zdarzeniu nie powie nikomu, bo i tak mu nie pomogą, a tylko będą się śmiali, że dał się okraść w biały dzień, cichutko bez żadnego pobicia, a i pewnie oprócz jego rodziców i Kasi nikt mu w to nie uwierzy. Albo jest mężczyzną, albo nie pomyślał sobie i niech ta smutna tajemnica zostanie z nim. Przecież to tylko pieniądze, ale jak tak dalej pójdzie, to ani domu nie będzie, ani wesela i Franek zejdzie na dziady.

     Franku weź się w garść, musi być dobrze i będzie dobrze, powiedział sam do siebie. I postanowił, że pierścionek będzie i zaręczyny też, tylko trochę w późniejszym terminie to jest we Święta Bożego Narodzenia. Już widział jaka Kasia będzie ucieszona i jak miło oboje spędzą święta. Oczywiście to ma być jego tajemnicą, a zaręczyny będą niespodzianką. Zbliżała się niedziela i czas wolny między zmianami też odpowiadał, więc postanowił pojechać w rodzinne strony i odwiedzić Kasię i rodziców. Jak zwykle w sobotę spakował, to co miał zabrać i pojechał autobusem, tym razem nie przepełnionym.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Nieudany zakup pierścionka

Po spotkaniu w mieszkaniu Haliny
Franek postanowił Kasię poślubić.
Zaplanował wkrótce zaręczyny,
Ale wcześniej musi pierścionek kupić.

W tym celu pojechał do Krakowa
Wybrać taki, jaki by się Kasi podobał.
Pewien, że wszelką ostrożność zachowa,
Gdy pieniądze do kieszeni spodni schowa.

Aż wreszcie jest to czego szukał,
Ucieszył się, gdy pierścionek zobaczył.
Z radości nawet do drzwi wejściowych zapukał,
A gdy wszedł długo na niego patrzył.

Proszę zapakować, powiedział,
Sięgając po pieniądze do kieszeni.
Że ich tam nie ma, nie wiedział
I nie przypuszczał, że stały się łupem złodziei.

Z przerażenia niemal nie upadł na podłogę.
Przeprosił tylko ekspedientkę, mówiąc krótko:
Bardzo panią przepraszam, ale nie mogę
I wyszedł ze sklepu cichutko.

W sobotę pojechał do rodzinnego domu
I tu też spotkała go niespodzianka.
Kasia pojechała do Opola nie mówiąc nikomu,
Zostawiając bez słowa swojego Franka.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 27 kwietnia 2018

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/franek/20180516nieudany33/art.php