"Przygody Franka Karierowicza" odc. 25 - marzenie o hodowli
    Dzisiaj jest wtorek, 24 kwietnia 2024 r.   (114 dzień roku) ; imieniny: Bony, Horacji, Jerzego    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   M.Fatyga   |   zrzęda p.   |   A.Powidzki   |   H.Pomykalski   |   Z.Grzyb   |   W.Nowiński - wrześniowe...   |   Magda K.-G. - prawo dla...   | 

serwis IKP / działy autorskie / przygody franka karierowicza (Z.Kuliś) / "Przygody Franka Karierowicza" odc. 25 - marzenie o hodowli
O G Ł O S Z E N I A
Money.pl - Serwis Finansowy nr 1
Kursy walut
NBP 2023-01-24
USD 4,3341 +0,23%
EUR 4,7073 -0,24%
CHF 4,7014 -0,22%
GBP 5,3443 -0,38%
Wspierane przez Money.pl


"Przygody Franka Karierowicza" odc. 25 - marzenie o hodowli

(fot. ikp)

Donosy, 21-02-2018

odcinek 25 - marzenie o hodowli

     On myślał nowymi kategoriami, aby dla swojej rodziny stworzyć już lepsze warunki i nie żyć tak jak kiedyś jego ojcowie, czy dziadkowie. Wieś zaczęła się budować. Oni też zarobionych pieniędzy w błoto nie wyrzucali, a ich dumą była wybudowana nowa obora, która już była zakończona i zamieszkana przez domowe zwierzęta. Więc leżał i myślał, że sprawę trzeba wziąć w swoje ręce i najpierw wybudować dom. Nie będzie czekał na rodziców Kasi, aż oni wybudują, bo też mieli zamiar, tylko wybudować dom średniej wielkości, aby śmiało dwie rodziny się pomieściły. Siostra jego Krysia już skończyła studium nauczycielskie i pracowała jako nauczycielka w tym samym powiecie, ale ona mieszkać miała gdzie, bo każdemu nauczycielowi na wsi mieszkanie przysługiwało, a jak zamieszkuje w swoim, to ekwiwalent pieniężny.

     Tak rozmyślając, przyszło mu do głowy, czy to małe gospodarstwo rodziców nie przekształcić w jakieś gospodarstwo specjalistyczne. Ale w jakie? To gospodarstwo jest zbyt małe aby mogło się w czymś specjalizować. Z uprawy tytoniu nie można zrezygnować, bo z tego jest bardzo dobry dochód. Tak samo i z buraków cukrowych. Pracy przy jednym i przy drugim jest bardzo dużo, ale nic takiego dochodu nie da jak tytoń i buraki. Jest pół hektara łąki. Więc co tego pola uprawnego pozostaje? Bardzo nie wiele. A przecież trzeba zasadzić ziemniaków, posiać żyta i pszenicy, żeby było z czego upiec chleb i placki na święta z pszennej mąki. Trzeba przecież wyżywić konia, krowę i świnie, które w każdym gospodarstwie były nieodzowne, a hodowało się ich tyle, żeby można było jedną w roku przeznaczyć dla siebie i na Święta Bożego Narodzenia dokonać uboju, zrobić wspaniałe wyroby i przynajmniej przez jakiś czas nie myśleć o zakupie mięsa i wyrobów wędliniarskich, których za wiele w sprzedaży nie było. Pozostałe trzeba było sprzedać, aby mieć pieniądze, które niestety od dawien dawna rządzą światem.

rozmyślanie (fot. img1.esquire.pl)

     W gospodarstwie rodziców Franka hodowano przeciętnie cztery świnie rocznie, a bywało chociaż rzadko, że i więcej. Tak rozmyślając o tym koniu i łące wpadł na pomysł, żeby sprzedać konia, bo utrzymanie jego drogo kosztuje, a teraz jak mają traktor, to bez niego można się obejść. To była jedna propozycja, którą przedstawi rodzicom. I co jeszcze? - rozmyślał Franek. Może by tą łąkę jakoś zagospodarować? Jak się sprzeda konia, to siana tyle nie będzie potrzeba, albo dokupić ze dwie krowy, albo...?

     W tym czasie przypomniał sobie, że gminna służba rolna propaguje hodowlę owiec, w/g nich na bardzo dogodnych warunkach. A może by tak owce hodować. Musi o tych wszystkich sprawach porozmawiać z rodzicami, bo chociaż Franek był już dorosłym mężczyzną, to sam decydować w gospodarstwie nie mógł, póki co rodzice byli jego właścicielami nie byli jeszcze zbyt starzy, albowiem byli w średnim wieku i mieli doświadczenie w prowadzeniu gospodarstwa. Jednakże nowych metod gospodarowania, tak jak i wielu innych rolników tak bardzo łatwo wprowadzać nie chcieli, po prostu bali się nowego. Do wszystkiego co nowe, nie sprawdzone podchodzili z rezerwą.

     W tym czasie weszła do pokoju matka i od drzwi woła: bój się Boga Franek poszedłbyś do obory, pomóc ojcu obornik usunąć, bo on już taki zmęczony, robi obrządki w gospodarstwie od samego rana, ja się zajęłam obiadem, a ty się wylegujesz. A jak bym w pracy był? Zapytał Franek. Tobyś był, ale nie jesteś, jesteś w domu i idź pomóc ojcu. Zaraz idę, ubiorę się i idę, a przy obiedzie mam wam do przedstawienia ważną propozycję.

     Matka nie mogła doczekać się jaką to propozycję przedstawi im Franek, ale od razu wpadła na pomysł, uśmiechnęła się i powiedziała głośno sama do siebie: już wiem co to za propozycja.

     Pewno chce się zaręczyć z Kaśką i oświadczyć się jej, to taka ważna propozycja. Teraz zaczęła myśleć co mu na to odpowiedzieć? Czy potwierdzić jego zamiary, czy powiedzieć, że jeszcze nie teraz, a czy wręcz stanowczo powiedzieć: daj sobie spokój z tą Kaśką. Zawsze tylko Kasia i Kasia. Wiedziała, że decyzja w tej sprawie do niej należy, bo jak ona powie, to ojciec na pewno ją poprze, zresztą Stanisław już dawno mówił, że czas by było Frankowi się ożenić, bo może przez to gospodarstwo by się powiększyło. No rodzina zapewne też. I tak się w tym temacie zamyśliła, że nie posoliła ziemniaków, które gotowała do obiadu i musiała je świniom wyrzucić, a na szybko obierać i gotować drugie. Ale cóż żeniaczka, to nie jest błaha sprawa i trzeba podjęcie takiej decyzji dokładnie przemyśleć, chociażby nawet kosztem nieposolenia ziemniaków.

     Kiedy już nadeszła pora obiadowa i siedzieli wszyscy przy stole Franek zaczął przedstawiać swoją propozycję. Teraz powiem krótko, właściwie tylko zasygnalizuję o co chodzi, a jak się zastanowicie i sprawę głęboko przemyślicie, to przedyskutujemy szczegółowo. A co to za przemyślenie szczegółowe, jak się chcesz żenić, to się żeń wypaliła matka, będąc pewna, że o taką sprawę chodzi, bo o co by innego? O jaką żeniaczkę chodzi? zareagował natychmiast Franek, a ojcu o mało oczy z orbit nie wyskoczyły. Zdążył tylko zapytać: co tu jest grane i wyszedł. Stachu wracaj! krzyknęła Zofia, bo zaraz obiad daję. Dopiero, kiedy wszyscy w milczeniu zaczęli jeść zupę, Franek powoli, cichym rozważnym głosem wyświetlił całą propozycję jaka zrodziła się w jego głowie.

zabudowania wiejskie (fot. zbiory autora/internet)

W tej chwili nic nie mówcie, tylko przemyślcie głęboko temat, dopiero podejmiemy odpowiednią decyzję. To nie jest posunięcie, które można podjąć bez zastanowienia. A ja już myślałam, że będzie wesele, a ty mi z jakimiś owcami wyjeżdżasz. A co do konia, to już dawno mówiłam, żeby go sprzedać, bo po co na darmo dawać mu żreć? Stanisław i Franek, obaj już mieli prawa jazdy na traktor, a Franek przy okazji nawet na samochód zdał. Więc traktorem mogli jeździć na zmianę zamiast koniem. Nawet w ich niewielkim gospodarstwie ciągnik nie był całkowicie wykorzystany, ale jak stał, to jeść mu dawać nie trzeba było. Niestety taka jest wyższość traktora nad koniem i nie tylko taka. Ta propozycja Frankowa odnośnie hodowli owiec nie była głupia i Stanisław z Zofią myśleli o niej poważnie, bo nie tylko jak się uda przyniesie duży zarobek, ale nawet i satysfakcja będzie, że właśnie u nich jest pierwsza we wsi hodowla owiec.

     Dnie mijały w codziennym trudzie, Franek we czwartek poszedł do Kasi, posiedzieli nawet dość długo na ławeczce przed domem, a potem jak zwykle trzeba się było rozejść. Rodzice Franka pod koniec lata sprzedali konia i nadal nie byli zdecydowani co do hodowli owiec. Byli nawet w tej sprawie w gminie, radzili się agronomów. Przecież te owce z nieba nie spadną trzeba je będzie zakupić. Warunki były dogodne, bo wpłacało się tylko nie wielką kwotę jako koszty manipulacyjne, a resztę kosztów było na kredyt na niewielki procent na piąć lat. Cóż z tego, jak czy tak, czy inaczej wzięty kredyt trzeba będzie spłacić chociaż z niewielkimi, ale jednak odsetkami. A ponadto gdzie te owce mają przebywać, przecież nie na wolnym powietrzu. Najpierw trzeba pomyśleć o lokum dla nich, dopiero je zakupić. Zastanawiali się do jesieni i wreszcie w jesieni podjęli decyzję o ich zakupie. Przez zimę trzeba załatwić wszelkie formalności z tym związane, aby wczesną wiosną wybudować ocieploną dla nich wiatę i tam je wprowadzić.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Marzenie o hodowli

Minęła niedziela i wesoła zabawa
I trzeba było wrócić do rzeczywistości.
Zrodziła się u Franka obawa,
Czy podoła założyć rodzinę w przyszłości.

Aby poprawić sytuację finansową
Trzeba zmienić gospodarowanie.
Starą metodę zamienić na nową,
Lecz to co dobre niech pozostanie.

Myślał Franek rozwinąć hodowlę owiec.
Taką dużą specjalistyczną.
Przez co można by degradacji zapobiec
I stworzyć gospodarstwo ponad wszystko.

Pozostała jeszcze rozmowa z rodzicami,
Którzy pomysł zaakceptowali.
Od dawna byli tym zainteresowani,
Ale skąd weźmiemy pieniędzy? Zapytali.

Musimy wziąć pożyczkę w banku.
Nie ma innej możliwości.
Ale trzeba ją spłacać Franku.
Powiedziała matka, tak dla formalności.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 28 stycznia 2018



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Nie da się zobaczyć mózgu człowieka, ale widać kiedy go brakuje.
(internet)
kwiecień  24  środa
[18.00]   (Kraków)
Operacja >>Burza<< na obszarze Inspektoratu Miechów Armii Krajowejwykład Cezarego Brożka (transmisja online)
kwiecień  25  czwartek
kwiecień  26  piątek
[9.30-13.30]   (Skalbmierz)
8. Akcja Honorowego Krwiodawstwa "Krew darem życia 2024"
[12.00]   (Piotrkowice Małe)
Dzień Integracji Pokoleń w Zesple Szkół im. E. Godlewskiego
kwiecień  27  sobota
DŁUGOTERMINOWE:
PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ