"Przygody Franka Karierowicza" odc. 21 - przeprosiny

(fot. ikp)

Donosy, 12-01-2018

odcinek 21 - przeprosiny

     A może weźmiemy pożyczkę, tylko trzeba obliczyć ile dokładnie i kupilibyśmy wszystko co potrzeba. Sam traktor, to jeszcze nic, potrzebne są do niego maszyny towarzyszące. Chociażby te najpotrzebniejsze jak: pług, kultywator, brony i jakaś kosiarka do trawy, a i zboże by można było nią skosić, zawsze to lepiej jak kosą.

     O snopowiązałkach jeszcze w tym czasie nie było mowy, a o kombajnach to w ogóle nikt na wsi nie słyszał. Chociaż, kto czytał gazety, to wiedział, że już takowe są w Związku Radzieckim, które koszą i młócą zboże, a wymłócone wsypuje się do specjalnego zbiornika. Prześmiewcy dodawali do tego jeszcze, że nie tylko te czynności wykonuje ów kombajn, bo są i takie, które też to zboże mielą na mąkę, wyrabiają ciasto i pieką chleb. Za kombajnem natomiast jedzie przyczepa, na którą specjalnym podajnikiem wpadają chleby i rozwożone są prosto do sklepów. Na kombajnie zainstalowany jest komputer, który to wszystko rejestruje: ile ton zboża zebrano z jednego hektara, ile uzyskano mąki i ile wypieczono chleba?. Kto chciał to wierzył, ale nawet w gazetach nikt tego nie widział.

     Po tej rozmowie w domu rodzinnym Franka, doszli do wniosku, że jednak wezmą pożyczkę, bo inaczej sobie finansowo nie poradzą. Przydałaby się też przyczepa traktorowa, ale z tym to sobie poradzą, bo można przystosować cięgno do wozu na gumowych kołach, który już mieli i wozem zwozić wszystkie płody rolne, opał na zimę, a nawet obornik w pole.

     Oni radzili nad poprawą stanu finansowego swego gospodarstwa, a Kasia w swoim domu też nie próżnowała. Postanowiła upiec jej ulubione ciasteczka, które Franek bardzo lubił i jej rodzice też, nie zapominając o siostrze Władzi. Popołudnie szybko upłynęło i nadchodził wieczór. Kiedy zrobiło się szaro na polu, Franek założył kurtkę i ruszył w drogę w wiadomym kierunku. Idąc drogą nie był pewien jak przyjmą go rodzice Kasi, czy zachowają się tak jakby nic się nie stało i że to nie jest ich sprawa, a czy może powiedzą mu jednak kilka słów do słuchu? No bo mówiąc szczerze być z niespełna osiemnastoletnią dziewczyną na całonocnej zabawie i puścić ją aby sama szła do domu, nie wziąć ją pod rękę, nie przytulić się do niej i zaprowadzić do samego domu, to już przekraczało granice wszelkiego rozsądku. Trzeba było jej rodzicom podziękować za pięknie spędzoną noc z ich córką, a teraz nie bać się jak jej rodzice zareagują widząc go w ich domu, rozmyślał Franek. Ale on wiedział, że rodzice Kasi to dobrzy ludzie i chociaż są na niego oburzeni, to wielkiej krzywdy mu nie zrobią.

     A za moment pukał już do ich drzwi. Kasia wyszła na jego powitanie, cześć, cześć, odwzajemnili sobie powitania i weszli do jej pokoju. Usiedli jak zwykle na kanapie obok siebie, a ich rozmowa zaczęła się od przeprosin Kasi przez Franka. Kwiatów nie miał, bo gdzie je miał kupić w niedzielę, a w dodatku w tamtym czasie nie były jeszcze zbyt bardzo rozpowszechnione, w najbliższej okolicy nie było też takiego rolnika, żeby miał szklarnię, a w niej kwiaty. Sklep też w niedzielę nie był otwarty, ale pomyślał już wcześniej w tygodniu i od wszelkiego wypadku kupił dużą czekoladę.

przeprosiny (fot. ofeminin.pl)

     A zatem wręczył tą czekoladę Kasi i wygłosił tekst przeprosin, biorąc całą winę na siebie. Kasia nie za bardzo chciała tego słuchać, bo co się stało, to się nie odstanie, ale zapomnieć można, chociaż też nie tak szybko. Pomimo, że udawała że nic się nie stało, to w głębi serca czuła żal, bo to jego postępowanie, to był dla niej wielki cios zadany znienacka. A tak się starała. Chodziły jej po głowie myśli, których w żaden sposób nie mogła się pozbyć. To z jej strony tak wyglądało zachowanie Franka, a z jego strony wyglądało to zgoła inaczej.

     Nie może tak być, żeby dziewczyna, którą kochał, której kupił pierścionek z którą poszedł na bal sylwestrowy, którego oczekiwali oboje od jesieni, niemal przez pół nocy tańczyła z innymi, do nich się śmiała, a jego zostawiła z innymi dziewczynami, których on sobie nie życzył. Z tymi rozmyślaniami swoimi to trochę przesadzał, bo to wcale nie było pół nocy i taka znów zadowolona z tych tańców z innymi nie była, ale to jest zabawa. Właśnie to starała się uzmysłowić Frankowi, ale krótko, po czym postanowili zakończyć temat i zwracać uwagę, aby więcej do podobnej sytuacji nigdy nie doszło. Powiedziała jeszcze Frankowi, że pomimo wszystko nie powinien jej samej zostawić na drodze, tylko powiedzieć jej jasno i dobitnie o co mu chodzi, bo ona winna się nie czuła. Jej stosunek do Franka wcale się nie zmienił i nadal, go kochała, a może nawet jeszcze mocniej skoro jest taki o nią zazdrosny.

     Franuś, przepraszam na chwilkę powiedziała Kasia i szybciutko wyskoczyła za drzwi aby również szybko wrócić z pełnym półmiskiem ciasteczek, które upiekła specjalnie dla niego. Jeszcze tylko zrobię herbatę i zaraz wracam. A gdy wróciła to do tematu sylwestrowej nocy już nie wracali, chyba, że do chwil miłych i wesołych do których warto wracać, bo przecież i takie też były. Dali sobie buziaka jakby chcieli przypieczętować to, że tamten temat jest zamknięty i na ich twarze wrócił uśmiech.

     Ciasteczka jak zwykle były wspaniałe, a i czekolada także niczego sobie. Przytuleni do siebie siedzieli rozmawiając, a i dawniejsze marzenia też powróciły. Franek spojrzał na zegarek, który miał na ręce, minęła godzina dwudziesta czwarta. Jeszcze około pół godziny i trzeba się zbierać do domu, aby się wyspać, bo jutro trzeba iść do pracy. Zegarek Franek miał ładny i wartościowy, który kupił sobie jeszcze w starym roku. Trochę za drogi jak na jego kasę, bo miał by za te pieniądze jakąś część do traktora, ale co to za dorosły mężczyzna, który nie ma zegarka? Miał za to wygodę, bo o każdej porze dnia i nocy mógł wiedzieć, która jest godzina.

przy stole (fot. kobieta.pl)

     Posiedzieli jeszcze trochę i Franek udał się do swojego domu, a Kasia zaraz w pośpiechu wskoczyła do łóżka. Gdy się obejrzał, gdy uszedł dość spory kawałek drogi, w oknie Kasi było już ciemno. Na drugi dzień o godzinie siódmej stawił się w pracy wesoły, co nawet jego koledzy zauważyli, bo przez cały poprzedni tydzień, to czarne chmury gościły na jego twarzy. Przejrzał wykaz robót, które były bardzo pilne i mniej pilne i zabrał się po kolei do ich wykonywania. I tak dzień po dniu, dzień po dniu do godziny piętnastej. Po zajściu do domu obiad i jak gdyby na drugą zmianę do swojego traktora. Rodzice w tygodniu mieli iść do banku w sprawie pożyczki, to może ten remont traktora nabierze tempa. I tak też było.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Przeprosiny

Kiedy tylko na polu poszarzało
Franek wykonywaną pracę pozostawił.
I jakby jakieś licho go gnało
Pędził, aby punktualnie u Kasi się zjawił.

Ona w progu go powitała
Zadowolona, a nawet uśmiechnięta.
Zamiast kwiatka czekoladę dostała
I uważała, że ich kłótnia jest zamknięta.

Ale Franek ciągle wracał do tamtej nocy,
Chociaż ona o tym już mówić nie chciała.
Objęła go za szyję i patrząc w jego oczy
Po raz któryś go przepraszała.

Aż wreszcie dotarło do umysłu jego,
Że on Franek nic nie rozumie.
I co to za mąż będzie z niego
Jak on wybaczać nie umie.

I nagle nastąpiła wielka zmiana.
W zachowaniu Franka coś drgnęło.
Skoro tak prosi jego Kasia kochana,
Więc postanowił: to co było minęło.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 28 grudnia 2017

Artykuł pochodzi ze strony: Internetowego Kuriera Proszowskiego
Zapraszamy: https://www.24ikp.pl/autorskie/franek/20180112przeprosiny21/art.php