"Przygody Franka Karierowicza" odc. 16 - nieoczekiwany nawrót choroby Mariana
    Dzisiaj jest czwartek, 25 kwietnia 2024 r.   (116 dzień roku) ; imieniny: Jarosława, Marka, Wiki    
 |   serwis   |   wydarzenia   |   informacje   |   skarby Ziemi Proszowskiej   |   Redakcja   |   tv.24ikp.pl   |   działy autorskie   | 
 |   M.Fatyga   |   zrzęda p.   |   A.Powidzki   |   H.Pomykalski   |   Z.Grzyb   |   W.Nowiński - wrześniowe...   |   Magda K.-G. - prawo dla...   | 

serwis IKP / działy autorskie / przygody franka karierowicza (Z.Kuliś) / "Przygody Franka Karierowicza" odc. 16 - nieoczekiwany nawrót choroby Mariana
O G Ł O S Z E N I A
Money.pl - Serwis Finansowy nr 1
Kursy walut
NBP 2023-01-24
USD 4,3341 +0,23%
EUR 4,7073 -0,24%
CHF 4,7014 -0,22%
GBP 5,3443 -0,38%
Wspierane przez Money.pl


"Przygody Franka Karierowicza" odc. 16 - nieoczekiwany nawrót choroby Mariana

(fot. ikp)

Donosy, 22-11-2017

odcinek 16 - nieoczekiwany nawrót choroby Mariana

     A Marian długo odchorował, to leżenie na zimnej drodze. Po tej przygodzie i zawiezieniu go do domu z pogotowia ratunkowego, rodzice jego stosowali wszystkie specyfiki jakie lekarz przepisał: rozgrzewające i pobudzające krążenie, przeciwskurczowe i rozluźniające, a matka nawet postawiła mu na plecach modne w tym czasie i bardzo pomocne bańki. Leżał zawsze wszędobylski Marian w łóżku pod ciepłą pierzyną i nawet to nie uchroniło go przed zapaleniem płuc.

     Kiedy już wydawało się, że przeziębienie mija, Marian już zaczął chodzić najpierw po mieszkaniu, a później już zaczął wychodzić na pole. Za niedługo już pójdę do sklepu - żartował, nagle wystąpiła wysoka gorączka, dreszcze i Marian w szybkim tempie musiał wskakiwać do łóżka. Zimne jesienne powietrze zrobiły swoje, może jeszcze za wcześnie wyszedł na dwór i za długo tam przebywał.

     Zrobił się wieczór, gdzie tu do jakiego doktora jechać o tej porze, czy może znowu na pogotowie? Ojciec, matka i on zadecydowali, że na drugi dzień rano pojadą do Ośrodka Zdrowia. Ciężka była ta noc dla Mańka, a i wszystkich domowników. Robił się coraz słabszy o zaśnięciu nie było mowy, temperatura sięgała czterdzieści stopni, a do rana jeszcze daleko boć to i noce już były dość długie. Marian kłapał zębami, aż tu nagle cisza jak makiem zasiał.

     Matka podbiegła do niego, bo ojciec gdzieś tam trochę przysnął na siedząco, przerażona: umarł czy co? Pomyślała. Klęknęła przy łóżku, pochyliła się nad nim, a on sobie śpi jak w najlepsze, o mało, że nie chrapie. Oddech trochę za szybki, ale równomierny, zasnął ze zmęczenia mruknęła i przycupnęła na takim małym foteliku dziecięcym tuż obok jego łóżka. Po chwili zasnęła i ona. Pierwszy obudził się Maniek, którego wzmogło pragnienie i zaczął rozglądać się na boki, czy nie stoi w pobliżu jakieś naczynie z wodą lub niedopitą herbatą, bo w ustach mu zaschło na dobre. Matka jak to każda matka pierwsza zerwała się na nogi i pyta Mariana co się dzieje. Pić mi się chce odpowiada. Już ci przyniosę ciepłej wody gotowanej z kuchni, bo tutaj nie ma nic. Maniek wypił pół kubka wody, trochę lepiej zrobiło mu się w ustach i położył się z powrotem do łóżka. Była czwarta godzina, więc jeszcze do rana można było poleżeć.

     Rano zdecydowali, że pojadą furmanką i trochę wcześniej, żeby zająć kolejkę do lekarza, bo tam zazwyczaj jest dużo ludzi. Już o godzinie szóstej ojciec i matka Mariana zerwali się z łóżka i wzięli się każde za swoją robotę. Ojciec szybko się ubrał i poszedł do stajni przygotować konie do wyjazdu, a w międzyczasie wrzucić im też do żłobu coś do zeżarcia, po czym wrócił do domu napić się gorącej herbaty i przekąsić kanapkę, które żona przygotowała dla wszystkich. Szczególnej troski był Marian, który chory nie miał siły nawet do chodzenia, a więc na przymus musiał coś zjeść i napić się gorącego. Najedzeni i ubrani wsiedli na furmankę, na której ojciec przygotował siedzenia ze słomy, Mariana otulili kocami, żeby się jeszcze bardziej nie przeziębił i pojechali do miasteczka, gdzie był Ośrodek Zdrowia, a w nim przyjmował lekarz.

(fot. medme.pl)

     Tam pomogli Marianowi zejść z wozu i przejść do poczekalni. Pomimo wczesnej pory było już kilkoro chorych, lekarz już przyjmował, więc zapewne długo nie będą czekać na nadejście ich kolejki. Kiedy nadeszła pora na Mariana, matka pomogła mu przejść do gabinetu lekarskiego i tam rozebrać aby przygotować do zbadania przez lekarza. Lekarz jak zwykle zaczął od gardła, było zaczerwienione, zapytał o temperaturę, więc matka odpowiedziała, że rano nie mierzyli, ale w nocy było prawie czterdzieści stopni.

     Założył do uszu lekarskie słuchawki i zaczął Mariana osłuchiwać długo i wnikliwie. Najprzód plecy od góry do dołu i po bokach w okolicy żeber, a potem z przodu całe piersi, a najdłużej jednak skupił się na okolicy serca. Słuchał, słuchał i nic nie mówił, nagle po dokładnym osłuchaniu powiedział: to co stwierdziłem osłuchowo, to nie jest za dobrze. Nie podobają mi się jego płuca. Trzeba natychmiast zrobić prześwietlenie płuc.

     Na szczęście w tym samym budynku był rentgen i w tym akurat dniu prześwietlał, dlatego mogli niezwłoczne przejść do niego i dokonać prześwietlenia. Tam poczekali około dwadzieścia minut, bo w tym czasie był tam pacjent i po nim Maniek mógł już wejść na badanie. Rentgen wykonał zdjęcie płuc i serca i od razu go opisał, bo miał do tego uprawnienia, włożył do wielkiej koperty i dał do ręki matce Mariana, mrucząc coś pod nosem, że z tymi płucami to nie jest za dobrze, ale pójdziecie do lekarza u którego jesteście na wizycie, to on wam wszystko wytłumaczy i co trzeba zaleci. Wrócili z powrotem do poprzedniego lekarza, pokazując mu wykonane zdjęcie.

     Lekarz wziął do ręki opis, rzucił na niego okiem, a potem sam zaczął oglądać zdjęcie, ponieważ miał do tego uprawnienia i znał się dobrze na zdjęciach rentgenowskich płuc. No nie jest dobrze powiedział w jednej chwili, na szczęście tylko i aż tylko zapalenie płuc. Dobrze jednak, że nie ma jakichś plam na płucach, a co nie daj Boże dziur. Trzeba jechać do szpitala, zaraz wypiszę skierowanie.

     Matka z Marianem wyszli na korytarz, gdzie czekał na nich ojciec ciekawy co z jego zdrowiem. Jedziemy do szpitala powiedziała matka z nutką niepewności w głosie. Do szpitala zdziwił się ojciec? Nie sądził, że ta choroba aż tak daleko zaszła. Ani jemu, ani matce ten szpital nie był na rękę, bo najbliższy był w odległości ponad czterdzieści kilometrów. Zaczęli szeptem i w pośpiechu dyskutować, że może nie jest jeszcze aż tak źle, że może chłopak poleży w domu w cieple, będzie zażywał zalecone lekarstwa, a nawet i zastrzyki jak zajdzie potrzeba. Wszystko jednak zależy od lekarza czy się zgodzi i czy aby takie leczenie będzie skuteczne i czy nie pogorszy jego zdrowia. W tym czasie akurat pacjent wyszedł od lekarza i oboje weszli do jego gabinetu. Po dłuższej dyskusji i uwzględnieniu wszystkich argumentów za i przeciw lekarz wyraził zgodę na leczenie w domu pod jednym wszakże warunkiem, że wszystkie przepisane przez niego zalecenia będą stosowane, co do joty w odpowiednim czasie.

(fot. pliki.rynekaptek.pl)

     I pod takim to warunkiem Marian wraz z rodzicami wrócił do domu z górą lekarstw w tym z zastrzykami. Zastrzyki będzie miał kto dawać, bo jest we wsi taka pani Marysia, która ma uprawnienia, które zdobyła na specjalnym szkoleniu i wszystkim w okolicy za niewielką stosunkowo opłatą te usługi wykonuje.

     Prawie trzy miesiące przeleżał Maniek w łóżku, ale wreszcie doszedł do siebie, wyzdrowiał, a lekarz dał nadzieję, że choroba nie pozostawi po sobie ubocznych skutków. W tym właśnie czasie, kiedy nadszedł czas Świąt Bożego Narodzenia, Marian pierwszy raz od trzech miesięcy poszedł w pierwsze święto do kościoła i zapewne jego widok w kościele wzbudził wśród ludzi temat do plotek, a i Frankowi też przypomniał to nie wesołe zdarzenie.

cdn.

Zdzisław Kuliś   

Powrót choroby Mariana

Kiedy Marian był już prawie zdrowy
I wyszedł na spacer na pobliską łączkę
Osłabł i dostał zawrotów głowy
A matka stwierdziła u niego gorączkę.

Było już późno i wkrótce nastała noc.
Zdecydowali, że do lekarza pojadą wczesnym ranem.
Matka dodatkowo otuliła go w gruby koc,
A ojciec szykował siedzenia z worków z sianem.

Noc była ciężka dla rodziców i Mariana,
Bo cały czas przy nim czuwali.
Na drugi dzień wstali wcześnie z rana
I furmanką do lekarza pojechali.

Kiedy zajechali lekarz już urzędował
I po dłuższych badaniach osłuchowych
Na prześwietlenie Mańka skierował,
Czy nie doszło do powikłań zapaleniowych.

Słuszne miał lekarz podejrzenie
I zdecydował natychmiast mu pomóc
Należy wdrożyć intensywne leczenie,
Bo chłopak ma zapalenie płuc.

Jednakże w miarę jak czas upływał
Bardzo wolno do zdrowia dochodził.
Przepisane specyfiki zażywał
I żałował, że sam sobie zaszkodził.

Zdzisław Kuliś; Donosy, 4 listopada 2017



idź do góry powrót


 warto pomyśleć?  
Nie da się zobaczyć mózgu człowieka, ale widać kiedy go brakuje.
(internet)
kwiecień  25  czwartek
kwiecień  26  piątek
[9.30-13.30]   (Skalbmierz)
8. Akcja Honorowego Krwiodawstwa "Krew darem życia 2024"
[12.00]   (Piotrkowice Małe)
Dzień Integracji Pokoleń w Zesple Szkół im. E. Godlewskiego
kwiecień  27  sobota
kwiecień  28  niedziela
[17.00]   (Proszowice)
spektakl komediowy Żona do adopcji
[17.00]   (Kraków)
koncert orkiestry dętej "Sygnał" z Biórkowa Wielkiego "na Szklanych Domach"
DŁUGOTERMINOWE:
PRZYJACIELE  Internetowego Kuriera Proszowskiego
strona redakcyjna
regulamin serwisu
zespół IKP
dziennikarstwo obywatelskie
legitymacje prasowe
wiadomości redakcyjne
logotypy
patronat medialny
archiwum
reklama w IKP
szczegóły
ceny
przyjaciele
copyright © 2016-... Internetowy Kurier Proszowski; 2001-2016 Internetowy Kurier Proszowicki
Nr rejestru prasowego 47/01; Sąd Okręgowy w Krakowie 28 maja 2001
Nr rejestru prasowego 253/16; Sąd Okręgowy w Krakowie 22 listopada 2016

KONTAKT Z REDAKCJĄ
KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ         KONTAKT Z REDAKCJĄ